Bukartyk: O, możemy sobie gadać dalej. Oczywiście, możesz po mnie jechać dalej, wiesz? To jest naprawdę...
Marian: Właśnie, wy się nie przejmujcie.
Bukartyk: Nie, zupełnie się nie przejmujemy. Wiemy, że to jest bardzo potencjalnie fajna piosenka w wersji niezwykle roboczej.
Marian: Bardzo dobrze. To jest zazdrość, która po prostu bije tutaj...
Mann: Ale przestań! A ty którą stronę trzymasz?
Bukartyk: No właśnie, Wojtek, gdzie jest twój maracas? Nie towarzyszyłeś nam rytmicznie ani przez chwilę, stąd to rozchwianie emocjonalne.
Mann: Ja jestem... Przepraszam bardzo, ale ja jestem adwokatem moich słuchaczy.
Bukartyk: No i przede wszystkim saksofonistą, ja wiem.
Marian: A słuchacze się pytają, gdzie pana maracas. Widzę maile - stos!
Bukartyk: No właśnie. Gdzie jest twój maracas?
Mann: I saksofonistą, oczywiście. W wersji studyjnej stanę z maracasami i będę trząchał!
Bukartyk: I wtedy będziemy dopiero dyskutować o formie, na razie chodziło mi o treść, która jest trochę taka duchowa, trochę żołądkowa, no pełno tam żółci jest, rzeczywiście. Ale podkreślam...
Mann: No tak, ale ja... Nie mogę ci tekstu napisać! Ja mogę cię wspomóc tamburinkiem! Na przykład.
Bukartyk: Ale... No właśnie, właśnie, ale ja tam - czekaj, czekaj! No bo ty powiedziałeś, że ja oferuję usługi - nie! Ja twierdzę, że już usługuję; piszę: "nie szczędzę potu ani krwi, ciekawość mą poskramiam". Czyli że ja się już wykrwawiam i mam dystans do tych swoich oczekiwań, i nawet je poskramiam! A przecież zawsze jak coś dajesz, to masz nadzieję na wzajemność, prawda? To jest o miłości, czyli o pragnieniu wzajemności! A ty tak - wiesz co? Nie dosłuchałeś i tak wlazłeś w to, i tak...
Mann: No tak, jeszcze do tego... Nie zagadasz...
Marian: Piotrek, ale wiesz, że... No ale... Najłatwiej jest stać z boku i komentować...
Bukartyk: Najłatwiej, dokładnie!
Marian: Ty jesteś artystą, a tutaj po prostu jest zazdrość... Żółć...
Mann: Atak jest najlepszą formą obrony! Dla twojego dobra to mówiłem! Żebyś miał wyższą jakość, żebyś był wyspany, a nie niedospany...
Bukartyk: Dziękuję ci bardzo. Wojtek, nie rozumiesz mnie, bo jestem artystą... Ja wiem, tak...
Marian: Przecież... Żółć!
Mann: Proszę państwa, uwaga... Uwaga, chciałbym coś skomentować...
Bukartyk: Żółć, wszędzie żółć! Niech ktoś przyjdzie po szmatę, trzeba to pozbierać.
Mann: Zrobiliśmy państwu próbkę dyskusji politycznej, która codziennie trwa na wszystkich kanałach publicystycznych...
Bukartyk: Ja panu nie przerywałem!
Mann: Tak jest, proszę pana. A pan za Niemca, to pan co robił?
Bukartyk: Proszę pana, za Niemca byłem Niemcem, oczywiście.
Marian: Jodłował.