Kwiatki z kazań pana Manna i nie tylko, czyli to, co było w Programie Trzecim najlepsze. Czy to humor tylko dla brodaczy - nie wiem. W każdym razie na nic innego bym go nie zamienił.
2015-12-29
Swobodne tłumaczenie
Mann: To była nieprzyzwoita troszkę piosenka - w treści - nie będę jej tłumaczył... Tytuł brzmiał Whore - to jest po angielsku... Albo nie! Przetłumaczę - bo być może dzieci słuchają! - przetłumaczę takim swobodnym tłumaczeniem. Otóż była to piosenka o sarence, która rano, kiedy kropelka rosy obudziła ją, spadła jej na kosmate czółko, wyszła przejść się i spotkała swoich przyjaciół. Motylka, który miał na imię Henryk, ptaszka - sikorkę, ale męski rodzaj - to był sikorek - i takiego malutkiego zupełnie borsuczka. I poszli razem do sklepu, kupili mleka, ciasta, i przyrządzili śniadanie dla całego lasu. To była o tym piosenka. W wykonaniu grupy Mother Superior. No. I żeby nikt inaczej tego nie rozumiał!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz